piątek, 3 lutego 2017

Kolejna porcja chińskiego carbonu

Wychodzi na to że coraz bardziej ufamy chińskim produktom. Czy to tym z włókna węglowego czy czymś co nie budzi takich wątpliwości. My, a właściwie Marek postanowił tym razem zaufać sztycy z chińskiego carbon. Nic dziwnego, przecież jeździ na węglowej kierownicy z aliexprees i póki co nic się nie zanosi na spektakularne zwycięstwo kierownic po pół tysiąca :D

Na dodatek ja też już trochę pojeździłem na moim chińczyku. Co prawda lakier już porysowany od ciągłego zmieniania wysokości, ale póki co wszystko trzyma się tak jak powinno. Włącznie z plastikowym siodełkiem do kompletu.

Marek jednak postanowił postawić na inną "markę", a mianowicie ASIACOM :D
Była oczywiście najtańsza, tak samo jak moja BIKECO w momencie kiedy kupowałem. Jakością nie ustępuje mojej, ten sam typ jarzma, tylko wydaje mi się że lakier nieco lepszy, albo to po prostu przez to że ta jest matowa i nie rysuje się od samego patrzenia.

Carbon Seatpost ASIACOM
Prawie jak markowa :)
Jak zawsze przy wymianie takiej pierdółki na carbon myśli się raczej o korzyściach wagowych. Marek jednak miał starego aluminiowego Zooma z dwoma pęknięciami na jarzmie. W takim razie, czas na wymianę sztycy i tak przyszedł, a po co kupować zwykłego Accenta za 50 zeta, jak za 70 można mieć węglowego chińczyka. Lżejszego i w dodatku bezpieczniejszego od pękniętego Zooma.

WTB Pure V Race

Dodatkowo żeby uniknąć "utraty walorów estetycznych" Marek stwierdził że skróci starą sztycę do ok. 10 cm i będzie używał jej z innym siodełkiem jako "zestaw freeridowy". A to wyeliminuje konieczność wpuszczania obecnej sztycy głębiej niż do ustalonej wysokości.

Carbon Seatpost

Jakie będą odczucia z jazdy na podobno bardziej amortyzującej sztycy? Nie wiadomo, byle tylko nie strzeliła :D Póki co jest zima i testy będą raczej ograniczone, ale na pewno jeszcze coś o chińskich carbonach napiszę. I to nie raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz