niedziela, 19 lutego 2017

Pierwsza gleba :)

Na wszystko przychodzi czas. Przyszedł też i na mnie. Tak jak nie glebiłem przez bardzo długi czas. Chyba zebrałoby się z 5 lat albo i więcej, no chyba że liczyć też te przy prędkości zero (bo coś pedały były zbyt przyczepne :P ). Jeździłem dosyć asekuracyjnie i jakoś udało się jeździć cały czas lepiej i nie glebić. Do dzisiaj.

Dziś na Zawiślu była ciekawa mieszanka wody, błota i lodu. Nie wszystko jeszcze stopniało, a pod kałużami ostało się jeszcze trochę krystalicznej wody. Tak jak woda i błoto nie stanowi dla mnie większego problemu, błoto wręcz nawet uwielbiam, tak z lodem jest nieco gorzej, tym bardziej tym na zjeździe na zakręcie przed bandą :P

W takim miejscu, na szczęście przy małej prędkości zaliczyłem lekkiego zonka gdy przenie koło odjechało w jedną stroną, a ja ślizgając się po błocie w drugą :D

Nic się nie stało, ale ubaw był niezły, tym bardziej że nie miałem naładowanej kamery i nie nagrałem ani tego ani drugiego zjazdu na spodniach gdy chciałem zejść ze stromego zbocza. Pozostało tylko zdjęcie, opłukanych już i tak rozchlapującą się wodą z kałuży, spodni. Spodni w których poszedłem potem do marketu po coś do picia i batona. Przyznam że reakcje ludzi były raczej przewidywalne. Tym bardziej że wszedłem w jerseyu, może ktoś skojarzył fakty :P

piątek, 17 lutego 2017

Praca w serwisie rowerowym

Czy nie jest tak że marzeniem każdego rowerzysty (albo kolarza) jest praca w serwisie rowerowym. Choćby przez jakiś czas. Może nie każdego, ale na pewno dla ludzi podobnych mi, jest to coś szczególnego. Od zawsze moje rowerowanie było mieszaniną dobrej zabawy jak i ciągłego grzebania w swoich i nie tylko swoich sprzętach.

Toteż z tego właśnie powodu to że zacząłem swoją pracę w serwisie rowerowym jest niejako spełnieniem rowerowych marzeń. Bo czym są nasze domowe serwisy, czasem lepiej czy gorzej wyposażone, przy tym profesjonalnym z full ParkToolem, setkami specjalistycznych narzędzi, stojakami, centrowicami czy po prostu z wszystkim tym czego potrzeba by spełnić wszystkie wymogi klientów.

Niby wszystko da się zrobić młotkiem i śrubokrętem na odwróconym rowerze :P, ale nie zawsze ma to sens. Tym bardziej jeśli chodzi o czas albo wymagające i dosyć egzotyczne sprzęty.

Nie ukrywam że jaram się tym że będę mógł sprawdzić swoją wiedzę i umiejętności w poważnych zadaniach, a nie tylko tych z pogranicza druciarstwa. Bo przy profesjonalnym serwisie to moje grzebanie jest właśnie druciarstwem. Może nie jeśli chodzi o jakość ale na pewno jeśli chodzi o czas w którym coś trzeba zrobić. Bez zaplecza wszystko trwa dłużej i nie zawsze jest to przyjemna droga.

Po za tym mam też nadzieję że nauczę się dużo nowego i przećwiczę wszystko do granic możliwości, bo jak wiadomo, człowiek uczy się całe życie i dużo mi jeszcze zostało do bycia profesjonalistą. Chociaż jeden krok już do przodu, bo koszuleczka Shimano jest :D

Dodatkowo nie muszę chyba mówić że cała ekipa LikeBike to prawdziwi pasjonaci który rowerami żyją i tą pasję przekładają na podejście do klienta jak i do współpracowników. A dzięki temu praca to przyjemność przeplatana rozmowami o nowinkach z rowerowego świata czy po prostu o swoich doświadczeniach z trasy :)

niedziela, 5 lutego 2017

Leśny poślizg

Nie zawsze w zimę jest zbyt zimno żeby jeździć. Ostatnio było nawet ciepło i muszę przyznać że nocne przejażdżki po okolicy (oczywiście oświetlony) to jest to czego mi brakowało. Niby ręce marzną, ale po chwili nawet to nie przeszkadza.

Czasami jest jednak za ślisko żeby utrzymać się na trasie. Tak było wczoraj.

Stwierdziliśmy z Markiem że najwyższy czas wbić na Zawiśle i skorzystać, z tego co patrzyłem, ostatnich dni ciepła, może względnego ale zawsze na plusie. Wszytko byłoby spoko, dużo śniegu na Kujawach nie padało, drogi suche, nawet na polanach śniegu już nie ma. Co innego było jednak w lesie, a raczej na samej trasie.

Na linii jazdy sam śnieg ubity kołami poprzednich rowerzystów. Miło wiedzieć że ktoś jeździ nawet zimą :D Niestety ubity śnieg, a wręcz lód nie topi się tak szybko jak miękki puch. Po za tym po puchu da się jeszcze jakoś jechać, tak samo po zmarzniętym śniegu.

Wczoraj jednak każda próba przyhamowania kończyła się poślizgiem. A hamować niestety trzeba bo możliwość skręcania też się przydaje, a na lodzie nie jest to tak łatwe jak normalnie.

Jakoś udało mi się jednak uniknąć gleby, a i przećwiczyłem latanie na pałę jak niesie trasa i hopa :)

Także ja chyba czekam na najlepsze dla mnie warunki. Błotniste warunki oczywiście :D

Dartmoor Hornet in Winter Forest

piątek, 3 lutego 2017

Kolejna porcja chińskiego carbonu

Wychodzi na to że coraz bardziej ufamy chińskim produktom. Czy to tym z włókna węglowego czy czymś co nie budzi takich wątpliwości. My, a właściwie Marek postanowił tym razem zaufać sztycy z chińskiego carbon. Nic dziwnego, przecież jeździ na węglowej kierownicy z aliexprees i póki co nic się nie zanosi na spektakularne zwycięstwo kierownic po pół tysiąca :D

Na dodatek ja też już trochę pojeździłem na moim chińczyku. Co prawda lakier już porysowany od ciągłego zmieniania wysokości, ale póki co wszystko trzyma się tak jak powinno. Włącznie z plastikowym siodełkiem do kompletu.

Marek jednak postanowił postawić na inną "markę", a mianowicie ASIACOM :D
Była oczywiście najtańsza, tak samo jak moja BIKECO w momencie kiedy kupowałem. Jakością nie ustępuje mojej, ten sam typ jarzma, tylko wydaje mi się że lakier nieco lepszy, albo to po prostu przez to że ta jest matowa i nie rysuje się od samego patrzenia.

Carbon Seatpost ASIACOM
Prawie jak markowa :)
Jak zawsze przy wymianie takiej pierdółki na carbon myśli się raczej o korzyściach wagowych. Marek jednak miał starego aluminiowego Zooma z dwoma pęknięciami na jarzmie. W takim razie, czas na wymianę sztycy i tak przyszedł, a po co kupować zwykłego Accenta za 50 zeta, jak za 70 można mieć węglowego chińczyka. Lżejszego i w dodatku bezpieczniejszego od pękniętego Zooma.

WTB Pure V Race

Dodatkowo żeby uniknąć "utraty walorów estetycznych" Marek stwierdził że skróci starą sztycę do ok. 10 cm i będzie używał jej z innym siodełkiem jako "zestaw freeridowy". A to wyeliminuje konieczność wpuszczania obecnej sztycy głębiej niż do ustalonej wysokości.

Carbon Seatpost

Jakie będą odczucia z jazdy na podobno bardziej amortyzującej sztycy? Nie wiadomo, byle tylko nie strzeliła :D Póki co jest zima i testy będą raczej ograniczone, ale na pewno jeszcze coś o chińskich carbonach napiszę. I to nie raz.