niedziela, 22 grudnia 2013

Tak bardzo pogrążony w rowerowej stagnacji że aż wstydzę się o tym pisać. Dziwne uczucie gdy wiem że nie jest przecież aż tak zimno, śniegu nie ma a ja siedzę w domu. Przynajmniej mogę się wykręcać że dni krótkie, że studia, czasu mało... ależ to płytkie. Teraz znowu święta, niby wolne, no ale... wiadomo, pojedź gdzieś w las zamiast z rodziną siedzieć.

Nie ma tak dobrze. Trzeba się zmusić i pojeździć. Bo ile razy miałem tak że tak bardzo mi się nie chciało ale pojechałem. A po wszystkim zdawałem sobie sprawę jaką wielką głupotę zrobiłbym gdybym nie pojechał. Podobno tym właśnie różnią się ludzie od zwierząt że potrafimy się do czegoś zmusić nawet jeśli nie jest to do końca wygodne, a czasem sprawia nawet ból.

Tak sobie patrzę teraz na termometr i zdałem sobie właśnie sprawę że za oknem jest 5°C, a przecież od kilku godzin jest noc, no i w końcu jest zima. Tak więc nie skorzystanie z wolnego i z takich warunków było by co najmniej marnotrawstwem.

Trzeba dać rowerowi jeszcze odetchnąć pełną... na właśnie, przecież nie piersią :D Może oponą. Nie wiem. Mam tylno nadzieję że przez ten czas nie zapomniałem jak się kręci korbami. Mam też nadzieję że zdam sobie sprawę z tego ile straciłem nie jeżdżąc przez ten czas. Trzymam za siebie kciuki.

1 komentarz:

  1. Mam to samo, też mi się nie chce. Niby ciepło, sucho, ale jednak to nie to. Brakuje tylko jednej prostej rzeczy (w moim przypadku) - PRZYJEMNOŚCI. A przyjemność dla mnie to gorące słońce, powiew letniego wiatru, liście na drzewach, kąpiel w ciepłych wodach jeziora. Muszę czuć tę przyjemność, żeby jeździć na rowerze.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń