W końcu, przecież jeszcze pamiętam jak części z włókna węglowego wchodziły na ogólny rynek. Ileż to było dyskusji że kto to by zaufał, a kto nie. Jedni obstawali za nieśmiertelną i niezniszczalną stalą (chodzi o ramy oczywiście :D ), inni pisali że stopy aluminium są kompromisem, a jeszcze inni że ten cały węgiel to całkiem spoko jest. Ile to było zdjęć i filmików z pękniętymi częściami z włókna.
W końcu jednak technologia poszła do przodu, carbon stał się mocniejszy, lżejszy, aż w końcu ludzie się przekonali. Marketingowcy zrobili też swoje. Jednak często dla zwykłego ridera cena nowych czarnych zabawek była zbyt, że tak powiem, zaporowa :D Tym bardziej w Polsce gdzie za tego typu produkty i tak płacimy w dolarach plus reszta dodatków.
Teraz tak na prawdę na części z włókna węglowego stać prawie każdego. Można przecież kupować z Chin. Ale znowu jest problem. Czy można zaufać częściom za taką cenę? Czy warto kupować z zagranicy? Czy to co na obrazku opisane łamanym angielskim jest na prawdę tym co chcielibyśmy mieć w swoim rowerze?
W końcu to nasze bezpieczeństwo. Nikt chyba nie chciałby żeby strzeliła pod nim sztyca, a już tym bardziej kierownica. Zęby nie takie tanie, a i szkoda usiąść na poszarpanym kołku :P
Wracając jednak do moich (i Konrada) niedawnych zakupów. Skusiłem się na sztycę i siodełko. Wszystko pro-elo zjadowe, albo szosowe, jak kto woli, w tej materii to chyba wszystko jedno. Muszę przyznać ze jestem bardzo zadowolony. Dobrze wydane 50 zeta, jeśli chodzi o sztycę.
Nasze nowe pachnące chinami sztyce |
Jeśli zaś o siodełko chodzi to jest to dosyć znana konstrukcja, jakiś plastik, pręty i kratownica :D Największym zaskoczeniem gdy pierwszy raz miałem siodełko tego typu w rękach, była wygoda. Nic dziwnego bo każdy kto widzi ten kawałek plastiku, mówi że to nie może być wygodne. Bo niby jak? Bez gąbek? Biorąc pod uwagę miękkość plastiku z jakiego zrobione jest siedzisko, gąbki nie są potrzebne. Dodatkowym atutem jest przewiew. Może nie będę już musiał jeździć z dziurą w spodniach :D
Siodełko lepsze niż się można spodziewać |
Tak więc widać że ze swoich zakupów jestem zadowolony. 200 gramów mniej, dosyć małym kosztem. Moim zdaniem warto niektóre rzeczy kupować od skośnookich "majfriendów". Nie to żebym polecał każdemu każdy chiński produkt. Wiadomo zawsze istnieje niebezpieczeństwo że natniemy się na bubel, którego wolelibyśmy nie mieć pod sobą. Co innego z ciuchami których też już trochę nakupowaliśmy z Ali. W zakupach na aliexprees trzeba zachować choć minimum ostrożności i nic nie może pójść nie tak.
Tutaj już 200 gramów lżej |
Konrad sprawił sobie nawet google z Aliexprees |
Kiedyś braliśmy jeszcze podkładki i topcapy |
sztyce i podbieraki dla amatora? Jakie będą najlepsze dla mnie
OdpowiedzUsuń