czwartek, 14 sierpnia 2014

Dyskontowe buty na rower - czemu nie...

Pewnie nie tylko ja podczas wyboru butów na co dzień zwracam uwagę na to żeby dało się w nich także śmigać na rowerze i żeby raczej to ułatwiały niż przeszkadzały. Nie inaczej było tym razem. Wszystko w czym na co dzień chodziłem rozpadło się już tak bardzo że nadawało się tylko jako prowizoryczne obuwie robocze. Dziury w każdym możliwym miejscu itp.

Tak więc poszedłem sobie do jednego sklepu, potem do drugiego, potem do trzeciego, wszystko byłby spoko gdyby nie wyprzedaże :/ Jak już pasowały mi wyglądem, ceną (raczej na tyle mało żeby nie było szkoda zaraz po zakupie kopać w nich hop i jeździć w błocie) i budową (tzn. miękki spód, ale stosunkowo twarde żeby piny nie wbijały się w stopę tylko w gumę :D) to oczywiście nie ma mojego rozmiaru. A przecież nie jestem jakimś wielkoludem czy też w drugą stronę, i stopy mam raczej normalne (tzn. 43). No dobra trudno, najwyżej poszukam na necie. Ale na szczęście musiałem jeszcze wpaść do jednego z popularnych dyskontów tzn. do Lidla po jakieś małe zakupy. Chodzę sobie tam pomiędzy półkami i zwróciłem uwagę na jedne buty. Jak wiadomo w Lidlu czasem rzucają różne ciuchy, buty, wiertarki i inne niejadalne rzeczy :D

Patrzę na cenę - 55 nowych złotych polskich, no to w sumie nie muszą wytrzymać do śmierci, można przetestować. O... jest nawet 43... przymierzam... spoko... nie odstraszają wyglądem... założenia butów "zadaniowych" spełniają... biorę.

Ciekawe jak się spiszą. Piszę o tym bo już raz kupiłem podobny niby shit z TESCO z przeceny za 40 zeta i trzymały nogi na pedałach jak marzenie. Tylko że jak zacząłem w nich ostrzej chodzić to ta ultra miękka guma zniknęła raz dwa. Ale rok i w tym kilka prań w pralce wytrzymały. Zobaczymy czy te podołają zadaniu :D

Soł feszyn :P
Zobaczymy czy to przyklei mnie do pedałów


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz